sobota, 19 listopada 2011

Przed EURO 2012 - odchodzę by wrócić!

Powołania do kadry narodowej rządzą się jasnymi prawami. Jeśli chcesz pojechać na EURO i widnieć chociaż w protokole meczowym, musisz grać w swoim macierzystym klubie. Jeśli nie, to nie pojedziesz. Jadą ci, którzy są w formie.

Oczywiście sprawa dotyczy Ludovica Obraniaka i jego jasnej deklaracji odnośnie szans na wyjazd na EURO. Ludovic tylko "pogrywa" w OSC Lille, więc jasnym jest, że ma niewielkie szanse na wyjazd na Mistrzostwa Europy. Naturalnie trener Smuda nie zrobi kolejnego głupstwa nie zabierając naszego bohatera na najważniejszy turniej piłkarski w jego karierze, lecz obawy pomocnika reprezentacji są jak najbardziej uzasadnione.

Abstrahując nieco od sytuacji samego zawodnika należy pochylić się nad tym problemem, który istnieje w reprezentacji, czy tego chcemy czy nie. Mam wrażenie, że większość naszych piłkarzy, którzy powinni robić "różnicę" na boiskach Polski i Ukrainy, robi różnicę w swoich klubach siedząc na ławce. Przykład pierwszy z brzegu - Kuba Błaszczykowski. Nie odbieram mu oczywiście charyzmy i posłuchu u kolegów z drużyny, czego efektem jest opaska kapitańska. Jednak, z tego co mi wiadomo, do reprezentacji trafiają ci, którzy grają w piłkę regularnie. Odnośnikiem do tego jest postawa Ludovica Obraniaka. Chce ratować sobie turniej, składa jasne deklaracje. Obawy moje są chyba uzasadnione. Czy nasi piłkarze, którzy nie grają zbyt wiele w swoich klubach, będą w stanie pociągnąć reprezentację w piłce nożnej do takich sukcesów, których wszyscy oczekujemy? Okaże się to dopiero w czerwcu, gdy wszystko się rozpocznie. Szczerze mówiąc na miejscu ludzi, którzy decydują o powołaniach, skupiłbym się na obserwacji tych, którzy naprawdę regularnie grają w swoich klubach, są w rytmie meczowym, itd. Mówi o tym sam Obraniak. Jeśli chce zagrać na EURO to musi być w formie, jeśli chce być w formie to musi grać. I chwała mu za taką postawę.Obyśmy nie obudzili się z ręką w pewnym miejscu, gdy piłkarze nie grający zbyt wiele nie będą w formie na EURO 2012. Morał pozostawiam czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz